Nie lubię coachingu. W sumie to mało powiedziane - najchętniej bym go zdelegalizowała. Serio, dla mnie to robienie ludziom wody z mózgu, przedstawianie im prostych truizmów jako prawdy objawionej. Że już nie będę się rozpisywała o znanym polskim coachu, który chwalił się, że idąc na wykład nie powiedział "dzień dobry" sprzątaczce, nie będącej według niego wartą szacunku, ponieważ nie chce się jej skorzystać z jego cennej wiedzy i rozwijać się w życiu, zadowalając się myciem podłóg. Oczywiście - nie mam zamiaru wrzucać wszystkich do jednego worka i ten pan zapewne jest jedną z nielicznych czarnych owiec psujących opinię całemu środowisku, ale samo zjawisko mierzi mnie okrutnie. Dlaczego więc sięgnęłam po książkę Nicka? Cóż, odpowiedź jest rozbrajająco prosta - bo nie wiedziałam, co to jest.
Nicka Vujicica obserwuję od dawna w mediach społecznościowych, czasami przewijają mi się gdzieś artykuły na jego temat w prasie katolickiej (tak, czytam taką). Podziwiam go z całego serca, bo będąc w wydawałoby się beznadziejnej sytuacji, on swoją determinacją i siłą charakteru zawstydziłby wielu zdrowych i sprawnych ludzi. Urodził się z fokomelią, czyli brakiem kończyn - w ogóle nie ma rąk i praktycznie nie ma nóg, jedna z nich rozwinęła się w jakiejś szczątkowej formie wystarczającej do obsługi wózka inwalidzkiego, telefonu i jako takiego przemieszczania się. Jakie życie może prowadzić ktoś z taką niepełnosprawnością? Wyobrażasz to sobie? Nie? Widzisz, a on sobie wyobraził. Mało tego, zrealizował i wciąż realizuje to, co wydaje się być niemożliwe. Ma żonę, czwórkę dzieci, dyplom z finansów i zarządzania, swoją firmę, fundację... Ale co najważniejsze - jest znanym i wziętym na całym świecie mówcą motywacyjnym. Przyznajmy, papiery ma na to mocniejsze niż mało kto. Bo kiedy o wychodzeniu ze strefy komfortu, stawianiu czoła przeciwnościom i konieczności uwierzenia w swoją wewnętrzną siłę mówi mi ktoś, który ma na sobie ciuchy z najnowszej kolekcji Zary, fryzurę nienaganną ale koniecznie wyglądającą jakby była zrobiona od niechcenia i mowę ciała wystudiowaną aż do przesady, to mam ochotę wstać i wyjść (co też zazwyczaj robię). Ale kiedy o tym samym mówi mi koleś bez rąk i nóg - to jego przekaz, chociaż wciąż ciężkostrawny, jest przynajmniej wiarygodny. Bo on to wszystko, o czym mówi, przerobił na własnej skórze, a nie z podręczników do motywowania innych.
Tym, co Nicka wyróżnia na tle innych znanych coachów (poza wyglądem oczywiście) jest jego ogromna wiara w Boga i boski plan względem swojej osoby. Jego przemówienia byłyby jednym wielkim świadectwem i zawierzeniem, co dla mnie byłoby piękne, ale wszystko to miesza się z coachingowym pitu pitu, a to sprawia, że kompletnie nie mam ochoty go słuchać.
Ale żeby nie było, że tylko się czepiam - w tej książce są wartościowe fragmenty. Bardzo poruszyło mnie opowiadanie Nicka i swojej wizycie w Mombaju i o tamtejszych prostytutkach, które są porywane lub wprost kupowane od rodziców, kiedy mają 10 lat. 10 lat! Mają 3 lata, na odpracowanie sumy, za którą zostały kupione i mogą odejść. Tylko że mają wtedy zaledwie 13 lat, nie są w stanie się same utrzymać a rodziny nie chcą ich przyjąć z powrotem. A mimo to wiele z tych dziewcząt wciąż wierzy i nie traci nadziei, co jest bardzo poruszające. Miałam łzy w oczach, naprawdę.
Godna podziwu jest też determinacja Nicka, fascynujące było czytanie o tym, jak dążył do samodzielności, jak radził sobie z kryzysami i depresją. To niesamowite, ile siły i woli walki ma w sobie ten mężczyzna, z jakim uporem dąży do postawionych sobie celów (a są to cele bardzo ambitne). Więc jeżeli ktoś ma mi mówić o tym, że nasze ograniczenia są jedynie w naszych głowach, to jest to właśnie on. Bo jest żywym dowodem na to, że to jednak prawda. Szanuję go za to w opór.
Co wyniosłam z tej lektury? Biorąc pod uwagę to, jak długo ją męczyłam, jednak niestety niezbyt wiele. Ale najważniejsze opisałabym tak:
Nie możesz zmienić niczego w swoim życiu? Z różnych powodów nie możesz realizować swoich marzeń, lub możesz ale się tego poisz? Uważasz, że pewne rzeczy są nie do przeskoczenia? Hej, facet bez rąk i nóg nauczył się surfować, jeździć na deskorolce i łowić ryby, a Ty będąc zdrowy i sprawny nie dasz rady? No błagam!
I może niekoniecznie o to Nickowi chodziło, ale to jest dla mnie kwintesencja też książki.